RIMINI - Okolice Rimini - Nasz pobyt - Nasze zdjęcia Zapraszamy do naszych zdjęć.

Nasz pobyt w Rimini

Rimini - herb
W Rimini spędziliśmy 10 dni na początku czerwca 1998 roku korzystając z usług Biura Podróży T.T.Ricardo. Mieszkaliśmy w hotelu Macki, położonym w dzielnicy Marina.

Podróż. Z Warszawy do Rimini jest około 1600 km. Wyruszyliśmy autokarem w niedzielę rano (około 9.00). Jechało z nami dwóch kierowców i pilot rezydent, ponieważ był to pierwszy turnus w sezonie 1998. Przez Polskę podróż przebiegała ślamazarnie. Po drodze kompletowaliśmy grupę, wstępując do Piotrkowa, Katowic i Bielska Białej, tracąc czas na przeciskanie się przez miejskie uliczki. Odetchnęliśmy z ulgą, kiedy wreszcie późnym popołudniem przekroczyliśmy granicę Polski. Trasa wiodła przez Czechy i Austrię. Wczesnym rankiem w poniedziałek byliśmy już we Włoszech. Między dziewiątą a dziesiątą dotarliśmy do Wenecji (około 1300 km od Warszawy), gdzie był 8-godzinny postój, połączony ze zwiedzaniem miasta. Do celu podróży, Rimini dotarliśmy tego dnia wieczorem. Zakwaterowanie przebiegało niezbyt sprawnie. Trasę powrotną pokonaliśmy już bez większych postojów, w ciągu 23 godzin (od 18-ej do 17-ej dnia następnego). W sumie - podróż wygodna i dobrze rozplanowana czasowo, gdyż noce w obu kierunkach spędziliśmy na wygodnych austriackich autostradach, zatrzymując się średnio co trzy godziny na krótki postój. Dzięki temu, że jechał z nami pilot rezydent i był to pierwszy turnus, mogliśmy po drodze zwiedzić Wenecję.

Zakwaterowanie. Hotel Macki położony jest ok. 150 m od piaszczystej plaży. Jest to mały hotel dwugwiazdkowy z sezonową polską obsługą. Posiada 24 pokoje, recepcję, jadalnię i bar. Pokoje są dwuosobowe z możliwością dostawki i z telewizorem.

Wyżywienie. Stołowaliśmy się w hotelu Macki, gdzie wykupione były śniadania i obiadokolacje. Dodatkowo można było zamówić trzeci posiłek po niższych cenach. Kuchnia była zbliżona do polskiej. Generalnie z wyżywienia byliśmy zadowoleni, chociaż brakowało nam trochę specjałów kuchni włoskiej.

Plaża w Rimini Plażowanie. Plaże są piaszczyste, szerokie i charakteryzują się bardzo wysokim zagospodarowaniem. Pas wybrzeża podzielony jest na kilkaset małych sektorów, z których każdy podlega innemu dzierżawcy i posiada swój własny charakter. Poszczególne odcinki różnią się kolorytem parasoli i chodniczków oraz infrastrukturą usługowo-gastronomiczną. Wspólną ich cechą jest jednak wielka staranność obsługi w zachowaniu czystości i porządku. Nasz hotel przypisany był do jednego z tych sektorów (wejście nr 74), w którym po niższej cenie mogliśmy wypożyczać parasol z leżakami. Samo wejście na plażę nie było płatne.
W pogodne dni na plażach pojawia się różnokolorowy las parasoli, ograniczony z jednej strony ciemnym błękitem morza, a z drugiej ścianą luksusowych hoteli. Ta regularność i rozległość krajobrazu miała swój urok i tworzyła atmosferę wypoczynku. Nie mieli jednak co tu szukać ci, którzy gustują w małych, cichych i spokojnych plażach, odizolowanych od otoczenia. Znaleźli się się też malkontenci, którzy uważali, że piasek na plaży jest brudny i dlatego szary. Chociaż był on rzeczywiście ciemniejszy od jasnego piasku naszych nadbałtyckich plaż, naszym zdaniem przyczyn należy szukać raczej w odmiennym składzie chemicznym.
Na plażowanie i kąpiel w ciepłym morzu poświęciliśmy tylko dwa całe dni naszego krótkiego pobytu w Rimini, nie licząc kilku krótszych spacerów wzdłuż wybrzeża połączonych ze zbieraniem muszelek. Pozostały czas woleliśmy spędzić na wycieczkach po okolicy.

Wycieczki. Zainteresowania zabytkami Włoch spowodowały, że wybraliśmy ten kraj na nasz pierwszy zagraniczny wyjazd urlopowy do Europy południowej. W momencie zapisu na imprezę, Biuro Podróży przedstawiło nam bogaty program wycieczek fakultatywnych obarczony komentarzem: "I tak nie starczy Państwu dni na skorzystanie ze wszystkich naszych ofert". Tuż przed wyjazdem Pani z Biura Podróży powyższy komentarz zastąpiła innym: "Wycieczki fakultatywne odbędą się pod warunkiem, że zapisze się na nie co najmniej 30 osób". Po przyjeżdzie do Rimini spotkało nas spore rozczarowanie. Z planowanych wycieczek autokarowych do: Florencji, Rawenny, Asyżu, Gradary, Loreto, San Marino, Viserby i Rzymu odbyły się tylko trzy ostatnie. Na pozostałe zapisało się zbyt mało osób. W wycieczce do Rzymu nie braliśmy udziału, uznając, że jeden dzień to stanowczo za mało na daleki dojazd (ok. 400 km w jedną stronę) oraz zwiedzanie Rzymu i Watykanu. Jeżeli chodzi o najbliższą okolicę, to brakowało informacji i propozycji zwiedzania. Wycieczki odbywaliśmy wykorzystując wyłącznie nasze doświadczenia i wiedzę o terenie zdobytą przed wyjazdem. Niżej przedstawiamy w porządku chronologicznym listę wycieczek, w ktorych braliśmy udział. PODSUMOWANIE. Mimo pewnego niedosytu, nasz wyjazd uważamy za udany. W końcu był to nasz pierwszy wyjazd do Włoch i traktowaliśmy go jako rekonesans. Na zakończenie rada dla miłośników zwiedzania włoskich zabytków - jeżeli nastawiacie się na zwiedzanie zabytków we Włoszech, to nie ma co tak za bardzo liczyć na tzw. wycieczki fakultatywne obiecywane przez biura podróży.